Lutowy wieczór całkiem ciepły jak na tę porę roku i zupełnie cieplejszy niż omawiana książka, a jest nią „Po Syberii” Colina Thubrona, spowodował że po raz kolejny zebraliśmy się w bibliotece aby spędzić miło ale też owocnie (przy dyskusji) czwartkowe popołudnie. Thubron stara się opisać Syberię, pokazując fascynujące miejsca, bardziej i mniej znane.
Lutowy wieczór całkiem ciepły jak na tę porę roku i zupełnie cieplejszy niż omawiana książka, a jest nią „Po Syberii” Colina Thubrona, spowodował że po raz kolejny zebraliśmy się w bibliotece aby spędzić miło ale też owocnie (przy dyskusji) czwartkowe popołudnie. Thubron stara się opisać Syberię, pokazując fascynujące miejsca, bardziej i mniej znane. Swoją podróż rozpoczyna w Jekaterynburgu, wspominając egzekucję rodziny carskiej, potem odwiedza m. in. Workutę, Akademgorodok pod Irkuckiem, jezioro Bajkał, syberyjski klasztor buddyjski, wreszcie Kołymę. Thubron podróżuje po paradoksalnej krainie, która jednocześnie umiera i się odradza. Spod lodu wychodzi Kościół prawosławny, lokalne kultury, które miały stać się częścią jednego radzieckiego ludu, ale nie dały się do końca podporządkować, a zamarzają resztki sowieckiego imperium, stare obozy, instytuty badawcze. Gdzieś pod lodem i pod Rosją kryje się jednak coś potężnego, jednolitego, co kolejne ustroje chcą pokonać lub przeobrazić, ale w końcu zawsze stają się tylko jego częścią. Następne spotkanie w marcu, a omawianą lekturą będą książki Robina Cooka.