Menu Zamknij

Podlaski Szlak Tatarski – 29 maja 2010r.

Sobota, wczesny ranek, za oknem szaro, pochmurnie i dżdżysto. Cały tydzień pogodny, a sobota do bani (i to w dosłownym tego słowa znaczeniu). Pesymizm do kieszeni, uśmiech na usta – dziś jedziemy na pierwszą wycieczkę zorganizowaną dla słuchaczy Uniwersytetu III Wieku, humor musi byś i pogoda też. 9:15 planowany wyjazd z Łap w stronę Białegostoku, ciągle lekko mży. Białystok – zabieramy przewodnika i udajemy się w stronę Supraśla, pierwszego przystanku na trasie naszej jednodniowej wycieczki.

Sobota, wczesny ranek, za oknem szaro, pochmurnie i dżdżysto. Cały tydzień pogodny, a sobota do bani (i to w dosłownym tego słowa znaczeniu). Pesymizm do kieszeni, uśmiech na usta – dziś jedziemy na pierwszą wycieczkę zorganizowaną dla słuchaczy Uniwersytetu III Wieku, humor musi byś i pogoda też. 9:15 planowany wyjazd z Łap w stronę Białegostoku, ciągle lekko mży. Białystok – zabieramy przewodnika i udajemy się w stronę Supraśla, pierwszego przystanku na trasie naszej jednodniowej wycieczki.
Supraśl
Malownicze miasteczko, które położone jest w samym środku Puszczy Knyszyńskiej, 15 km od Białegostoku. Jedna z legend głosi, że najcenniejszy zabytek, prawosławny klasztor męski Zwiastowania NMP (1511 r.), powstał w miejscu, do którego dopłynął drewniany krzyż puszczony rzeką Supraśl przez  modlących się prawosławnych mnichów. Muzeum Ikon, znajdujące się w  części Monastyru składa się z połączonych ze sobą sal stylizowanych na pustelnicze pieczary, wnętrza cerkwi, wiejską chatę. Wystój zachwycił nas mistycznym nastrojem, a słyszana w tle muzyka cerkiewna przeniosła nas w duchowy, odległy od codzienności świat.   Duża część zbioru jest darem celników, odebranych w czasie prób przemytu ich do Polski zza wschodniej granicy. Niezwykłą atmosferę poczuliśmy też podziwiając eklektyczny pałac Buchholzów, niemieckich fabrykantów, którzy pod koniec XIX wieku uczynili Supraśl jednym z najbardziej prężnych ośrodków włókienniczych. Dziś mieści się tu  Liceum Plastyczne. Niebo rozpogodziło się i wyjrzały pierwsze promienie słońca. Zapowiada się ładna pogoda. Następny etap naszej wycieczki – Kruszyniany.
Kruszyniany
Dżemil Gembicki, sympatyczny przewodnik po meczecie, do którego skierowaliśmy swoje pierwsze kroki przybliżył nam historię i tradycje polskich Tatarów. Meczet jest drewniany, posiada dwie wieże z kopułami i niewielki minaret. Na ścianach wiszą muhiry podarowane przez odwiedzających gości lub ręcznie robione przez kobiety tatarskie. Podłogę wyściełają kolorowe dywany.
Mizar (cmentarz tatarski), który następnie obejrzeliśmy oddalony jest od świątyni o około 100m. Leży na wzniesieniu porośniętym lasem. Otoczony jest kamiennym murem, przed wejściem znajduje się, a na jej szczycie charakterystyczny element – półksiężyc. Słoneczko świeci, robi się coraz bardziej gorąco, a autokar wiezie nas do kolejnej tatarskiej stanicy Bohonik.
Bohoniki
Znajduje się tu drugi czynny na Podlasiu meczet. Wnętrze (tak jak w meczecie w Kruszynianach) podzielone jest na dwie części: większą dla mężczyzn, mniejszą dla kobiet. Przed wejściem znajduje się przedsionek, w którym modlący się wierni, jak i odwiedzający turyści muszą pozostawić swoje obuwie, gdyż do sal modlitw nie można wejść w butach. Ściany ozdobione są muhirami oprawionymi w ramy. Znajdują się na nich cytaty z Koranu – świętej księgi muzułmanów. Przesympatyczna kustoszka, pani Eugenia ubrana w ludowy strój tatarski, ze znaną tylko sobie mieszanką humoru i gadatliwości zaprosiła nas na tatarski obiad. Nazywana przez tutejszą ludność „Bielicka”, serwowała nam typowo tatarski posiłek: kołduny w rosole i pierekaczewnik. Pogoda dopisuje, a nakarmiona grupa turystów podąża dalej.
Sokółka
Kościół parafialny pod wezwaniem św. Antoniego, gdzie doszło do zjawiska eucharystycznego, w którym hostia zamieniła się w kawałek mięśnia  sercowego, był następnym celem naszej wycieczki. Zakonnica będąca bezpośrednim świadkiem całego zdarzenia opowiedziała mam pokrótce jego przebieg. Wychodziliśmy zamyśleni nad mistycznością zasłyszanej opowieści i udaliśmy się do ostatniego przystanku naszej wycieczki, a mianowicie Świętej Wody.
Święta Woda
Dojeżdżając do sanktuarium naszą uwagę przyciągnęło znajdujące się na jego terenie wzgórze z tysiącem pątniczych krzyży, nawiązujące do prawosławnej Góry Krzyży w Grabarce. Legenda głosi, iż nazwa Sanktuarium pochodzi od cudownego źródełka, które według historii trzy wieki temu uzdrowiło niewidomego szlachcica. Znajdują się tu: kościół, gdzie zostaliśmy przywitani przez sympatycznego proboszcza pieśnią ku chwale Maryi, grota z cudownym źródełkiem i wzgórze krzyży. Wszystko mieści się na dużym bardzo zadbanym terenie.
Dzień zbliżał się ku końcowi, nasza wyprawa również. Uczestnicy i organizatorzy zadowoleni i pełni wrażeń. Pogoda dopisała, program interesujący, lecz niemęczący. Tak blisko od domu, a tyle ciekawych miejsc do obejrzenia. Znane przysłowie „cudze chwalicie swego nie znacie” – nie kłamie. Piękne jest nasze Podlasie, trzeba tylko to piękno w nim odnaleźć.  

Skip to content