Lekturą omawianą podczas spotkania w DDK w chłodny listopadowy wieczór była książka Marka Edelmana “I była miłość w getcie”. Autor w krótkich migawkach przywołuje straszne, ale i wzruszające wydarzenia, które go najbardziej poruszyły. Edelman opisując najbardziej drastyczne i przerażające zdarzenia, robi to spokojnie, nie używając wielkich słów, tak jakby opowiadał o czymś zwyczajnym i oczywistym.
Lekturą omawianą podczas spotkania w DDK w chłodny listopadowy wieczór była książka Marka Edelmana “I była miłość w getcie”. Autor w krótkich migawkach przywołuje straszne, ale i wzruszające wydarzenia, które go najbardziej poruszyły. Edelman opisując najbardziej drastyczne i przerażające zdarzenia, robi to spokojnie, nie używając wielkich słów, tak jakby opowiadał o czymś zwyczajnym i oczywistym. I stąd właśnie rodzi się ogromna siła przekazu tej opowieści. Niewyobrażalne cierpienie zostało przedstawione z dystansem i powściągliwością, podane czytelnikowi bez emfazy, za to z realistyczną dosłownością. Jako jeden z nielicznych wspomina o miłości – tak często pomijanej w literaturze poświeconej tym trudnym czasom. Wskazuje na to, że pozwala ona przetrwać te ciężkie chwile i czyni pełne okrucieństwa życie piękniejszym. Wspomnienia w niej zawarte są ostre i nieoszlifowane i nie mają literackiego piękna oraz nie czyta się ich tak wartko. Mogą nawet momentami męczyć, bo są właśnie jak wspomnienia – rwane, dygresyjne, przeskakujące od jednego punktu do drugiego. Ciężko chwilami zrozumieć to, co Edelman musiał mieć przed oczami – układ ulic w getcie, poszczególne osoby i ich historie. W pamięci każdego z nas zapadły dwa zdania : “Nienawiść jest łatwa” i „Miłość wymaga wysiłku i poświęcenia.” Oby nigdy nie wróciły tamte czasy. A za miesiąc „Kiedy Bóg odwrócił wzrok” – Wiesława Adamczyka.