Tym razem spotkałyśmy się, by porozmawiać o książce Nikoli Sellmair i Jennifer Teege „Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił”. Wystarczyła chwila, by życie Jennifer Teege mocno się zachwiało. Mając 38 lat, będąc matką i żoną, dowiedziała się, kim jest naprawdę. W bibliotece przypadkiem sięgnęła po książkę o swojej matce Monice i dziadku Amonie Göcie. Miliony znają jego historię jako brutalnego komendanta obozu w Płaszowie, odpowiedzialnego za śmierć tysięcy osób. Jego życiowa towarzyszka i ukochana babcia Jennifer Teege, Ruth Irene, w 1983 roku popełniła samobójstwo. Jennifer jest córką Niemki i Nigeryjczyka. Uosabia wszystko, z czym walczył jej dziadek: jest ciemnoskóra, studiowała w Izraelu, zna hebrajski i przyjaźni się Żydami. Wychowywała się w rodzinie zastępczej. Po swoim odkryciu musiała stawić czoło historii rodzinnej, od której już nigdy nie zdoła uciec. Jak jeszcze kiedyś ma spojrzeć w oczy swoim żydowskim przyjaciołom? Co powinna powiedzieć własnym dzieciom? Jennifer Teege postanawia zmierzyć się z przeszłością. Spotyka się z matką, której nie widziała od wielu lat, razem z dziennikarką Nikolą Sellmair bada historię swojej rodziny, odwiedza miejsca związane z tą przeszłością: wyjeżdża do Polski i raz jeszcze do Izraela. Krok po kroku, z przerażającymi mrocznymi losami rodziny, tworzy historię własnego wyzwolenia. Po raz kolejny nasza dyskusja dotknęła tematu, jak życie przodków wpływa na nasze życie. Po raz kolejny spotykamy się z tematem zbrodni II wojny światowej. I po raz kolejny dowiadujemy się czegoś nowego. „Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił” to ważna pozycja.