Zachęcamy do przeczytania tekstu Iwony Jaźwińskiej pt. “Być dobrym… Refleksje o bibliotece i życiu…” przygotowanym specjalnie dla czytelników Biblioteki Publicznej w Łapach na XVII Ogólnopolski Tydzień Bibliotek.
Zasmakuj w bibliotece… To hasło tegorocznego Tygodnia Bibliotek, odmiennego niż zwykle. Z powodów wszystkim dotkliwie znanych, nie możemy zwyczajnie spotkać się, spojrzeć sobie w oczy, uśmiechnąć się i gromadnie porozmawiać. Tęsknota za zwyczajnością, normalnością, jest we mnie ogromna ! Żeby było jak zawsze! Nie chcę już niezwykłych wrażeń, podróży, życiowych niespodzianek i prezentów od losu. Chcę zwyczajności…
Mijam ludzi w maskach…. Czasami reakcją drugiego człowieka na mój widok jest ucieczka, gwałtowne przyspieszenie, przejście na drugą stronę ulicy… przecież trzeba zachować dystans… Trudno kogokolwiek rozpoznać. Najbardziej dotyka mnie to, że nie widać mimiki przechodnia, nie można wymienić się uśmiechem, który według ks. Jana Twardowskiego jest
” zaproszeniem do miłości
świadectwem miłości
i istnienia duszy…”
Dystans, izolacja, osobność, którym zwykle staraliśmy się zaradzić, stały się bezcenne, wartościowe i wymagane.
Oto wszystko przed nami nowe ! Na każdym kroku jakaś zmiana…
Zwykle mówię do ludzi. Lubię kontakt wzrokowy, jestem wrażliwa na mimikę i mowę ciała, uwielbiam operować głosem, intonacją, czekam na rozmowę, spotkanie… Dziś podjęłam się pisania, podzielenia się swoimi refleksjami na temat : Zasmakuj w bibliotece. I już widzę swoje intelektualne i językowe wygłodzenie odosobnieniem, planowałam napisać kilka zdań, a szykuje się poemat, mocno dygresyjny 🙂
Biblioteka mego dzieciństwa mieściła się w niesymetrycznym budynku na rogu Spółdzielczej i Sikorskiego. Zbiory książek były na piętrze. Wchodziłam od podwórka, otwierałam drewniane drzwi i wspinałam się po skrzypiących, starych schodach, trzymając się kurczowo wygładzonej dotykiem poręczy. Rozpościerało się przede mną Królestwo ! Zapach starego papieru, kleju, pewnie i kurzu, tworzył atmosferę niezwykłości…Szafki katalogów z niezrozumiałymi szyframi… Szeregi książek prężyły się na regałach, drwiąco mnie informując, że życia mi zabraknie, by je wszystkie przeczytać! Uwielbiałam tam być! A że bywałam często, panie bibliotekarki obdarzały mnie kolejnymi przywilejami. Pozwoliły wchodzić między regały i wybierać sobie lektury. Szukałam tych najbardziej zniszczonych, z rozpadającymi się tekturowymi okładkami, przedartą obwolutą z szarego papieru. Zniszczona książka musiała być wartościowa !!! Jeśli tyle osób miało ją w rękach ! Nowe pozycje, pachnące farbą drukarską, sztywne i nie dające się rozłożyć, nie przyciągały. Może to dobrze, bo dzięki temu nie sięgałam po peerelowskie lektury:)
Gdy podrosłam, mogłam zastąpić na kilka chwil bibliotekarkę, która musiała załatwić jakąś sprawę. Pamiętam to uczucie ! Dostąpiłam niezwykłej łaski ! Przez chwilę odpowiadać za Bezcenny Skarbiec ! Powitać osobę wypożyczającą, znaleźć jej kartę w drewnianej skrzynce, wyjąć karty książek, wpisać datę oddania… Zobaczyć czyjś wybór, znów wyjąć karty…Cudowność! Marzyłam, by zostać bibliotekarką ! Na zawsze !
Biblioteka budziła zmysły! Dotyk papieru, płótna…, Zapach pomieszczenia… Widok ilustracji, okładek, kształt czcionek… Cisza., skupienie…szelest przewracanych kartek, szept… Atmosfera nabożeństwa … Kościół i biblioteka, potem kino, dworzec kolejowy i stadion… Miejsca ekscytujące !!!
W końcu zmysł smaku… Smak lektury… Smak metafizyki, emocji, łez… Smak intelektualnego pobudzenia…Poruszenie, wstrząs, ciekawość popychająca do poszukiwań … Drogi…Sensu…Księgi… Biblii… Słowa Boga… Do mnie…
Tak, w moim przypadku, taki proces został uruchomiony. Książki prowadziły mnie przez życie. Towarzyszyły, zadawały pytania, kruszyły zatwardziałe serce , weryfikowały poglądy i sądy, rodziły zdumienie, olśnienie, czasami wstrząs… Długo by pisać o czytelniczych fazach, ulubionych autorach, poetach, prozaikach, dramaturgach, książkach, które, niby przypadkowo wpadały w ręce w chwilach depresji i mroku, zagubienia i niepewności… To mógłby być kolejny, długi tekst…
Dziś z perspektywy starszej kobiety, stanowczo twierdzę, że przez książki mówił do mnie Bóg … Mówi wciąż…
W czasie obecnym, dziwnym, nowym, stawiającym wyzwania, przychodzą do mnie dzieła czytane dawno- Anna Kamieńska,Simone Weil, Viktor Frankl, Edyta Stein, … Odkrywam też nowe…Smakują mi słowa z książki ” Etty Hillesum. Świadek Boga w otchłani zła” , napisał ją Yves Beriault..
Ojciec autora opowiadał o swojej modlitwie : ” Niekiedy lękam się iść samotnie, ale jeśli On idzie ze mną, wtedy już się nie boję, bo wiem, że z Nim wszystko pójdzie dobrze! Nie proszę Boga o zdrowie, bogactwo, sukces czy nawet żebym był szczęśliwy. Proszę Go tylko o jedno: by uczynił mnie dobrym. Dobrym dla mojej żony, dla moich dzieci, dla sąsiadów i bliskich.(…)Niech tylko da mi być dobrym”.
Etty Hillesum zapisała w swoim pamiętniku : “Boże, daj mi trochę cierpliwości i miłości w drobnych rzeczach codziennego życia.” Zginęłą w Auschwitz…
Ja też bardzo bym chciała być po prostu dobrym człowiekiem w drobnych rzeczach. Wychodzi różnie…
Żyję. Mam możliwość doświadczania czasu próby. Mam wpływ na to, czy wzmocnię się , rozwinę w sobie piękno, czy ulegnę pokusie strachu i rozpaczy. Czy skupię się na sobie i pozwolę na egoistyczne gnicie wewnętrzne, czy usłyszę delikatny głos, jak szmer wiatr… Co jest ważne? Dla Ciebie!
Zasmakujmy w bibliotece…
To nie tylko instytucja, zbiór książek, to może być brama… Brama do Twego serca i duszy, do Twego intelektu, do Twojej pamięci, do Twoich głodów i pragnień, do Ojca, czyli Miłości…
Poznaj smak, posmakuj… może zasmakujesz?
Iwona Jaźwińska