30 grudnia 2010 zdawałoby się dzień, jak co dzień, no może nie zupełnie, bo to przedostatni dzień roku, dzień poprzedzający sylwestrowe zabawy, ale też dzień, w którym odbyło się ostatnie spotkanie klubowiczów nakłaniające do podsumowania mijającego czasu.
30 grudnia 2010 zdawałoby się dzień, jak co dzień, no może nie zupełnie, bo to przedostatni dzień roku, dzień poprzedzający sylwestrowe zabawy, ale też dzień, w którym odbyło się ostatnie spotkanie klubowiczów nakłaniające do podsumowania mijającego czasu.
Spotkanie jak zwykle polegające na rozmowie nad wcześniej przeczytaną książką, tym razem była to powieść “African Psycho” Alain Mabanckou, zaowocowało jak przystało na to kończące rok, gorącą dyskusją. A zaczęło się bardzo niewinnie. Chodziło o nazwy ulic, dzielnic itp. występujące w lekturze. Kilkoro z nas uważało, iż nazwy są bezcelowe i niczego nie wnoszą do treści powieści, inni upierali się, że nadają swoim brzmieniem sens czytanym stronicom. Muszę nadmienić, że mamy w swoim gronie studentkę filologii polskiej, która dała nam wykład o nazwach własnych (chodziło przede wszystkim o pochodzenie i znaczenie imion polskich). Mówiliśmy o tradycji i modzie w nadawaniu imion, o dobrych i złych wyborach, oraz o ich konsekwencjach. Co do samej książki to doszliśmy do wniosku, że nie była to lektura wysokich lotów (tylko niektórzy zdołali przebrnąć przez karty powieści). Bohater lektury, którego od samego początku poznajemy jako zwykłego mechanika samochodowego z kanciastym łbem, wielkimi dłońmi i traumatycznymi wspomnieniami z dzieciństwa, życiowego nieudacznika, który marzy o tym, by stać się mordercą i do ostatniej niemalże strony planuje zbrodnię, którą niestety ktoś mu kradnie, zdołał wywołać w nas tylko odrobinę współczucia.
Jak zwykle spotkanie przebiegało w sympatycznej atmosferze, złożyliśmy sobie noworoczne życzenia i wybraliśmy pierwsza lekturę 2011 roku a mianowicie „Zabić księżną” T. Caina.